19.04.2024

Organizacje: odbieranie prawa jazdy, rejestry dłużników to metody na alimenciarzy

opublikowano: 2015-03-23 przez:

Możliwość odbierania prawa jazdy, bezwzględne wpisywanie do rejestrów dłużników, ograniczenie szarej strefy w zatrudnieniu - to metody na dłużników alimentacyjnych rekomendowane przez przedstawicielki organizacji pozarządowych, pomagających w egzekwowaniu alimentów.

Średnia wysokość alimentów zasądzanych przez polskie sądy to - jak szacują organizacje pozarządowe - ok. 500 zł, a skuteczność ich egzekucji wynosi ok. 12,5-13 proc. Są to pieniądze na utrzymanie dziecka, w Polsce sądy rzadko przyznają alimenty byłemu małżonkowi.

"Dłużnicy alimentacyjni - mówię to z pełnym przekonaniem - to w 60-70 proc. ludzie, którzy mogą płacić alimenty. Przepisują majątki na najbliższych, pracują na czarno, kombinują, wykorzystują wszystkie luki prawne" - mówi w rozmowie z PAP Beata Mirska-Piworowicz ze Stowarzyszenia Damy Radę, które zawiązano po likwidacji Funduszu Alimentacyjnego, w 2004 r.

Fundusz, m.in. dzięki staraniom stowarzyszenia, przywrócono w 2008 r. Obecnie świadczenia z niego wypłacane są osobom, które nie są w stanie wyegzekwować alimentów, a ich dochód nie przekracza 725 zł netto na osobę w rodzinie.

Średnie alimenty wypłacane z funduszu to 362 zł (w 2013 r.). W 2013 r. świadczenia te pobierało przeciętnie 328,8 tys. osób miesięcznie, a gminy prowadziły postępowania wobec 243,2 tys. dłużników. Ich skuteczność wynosiła niespełna 8 proc.

Podstawowe przyczyny niepłacenia alimentów to - jak podaje MPiPS w sprawozdaniu z wykonania ustawy o pomocy osobom uprawnionym do alimentów - ukrywanie przez dłużników dochodów i majątku albo brak zatrudnienia.

Na podobne przyczyny wskazują przedstawicielki organizacji pozarządowych, zwracając również uwagę na duże społeczne przyzwolenie na niepłacenie alimentów.

"Moim zdaniem wynika to z naszej mentalności - chronimy cwaniaków, niepłacenie nie jest obciachem. Nie postrzega się tego jako okradania własnego dziecka, a tym właśnie jest uchylanie się od płacenia alimentów. Rodzice +alimenciarzy+ w imię źle pojętej solidarności z dziećmi godzą się na przepisywanie majątku, zapominając, że uderza to w ich wnuki. A kobietę, która ma przyjmować alimenty, postrzega się jako tę, która chce żyć na koszt byłego partnera. W kraju, który politykę rodzinną ma na sztandarach, egzekwowanie alimentów powinno być priorytetem, a niepłacenie - wstydem" - podkreśla w rozmowie z PAP Aleksandra Sołtysiak z Kongresu Kobiet, wspierająca nowo powstałe Stowarzyszenie "Dla Naszych Dzieci" zrzeszające rodziców, którzy mają problem z egzekwowaniem alimentów.

Mirska-Piworowicz uważa, że potrzeba kampanii społecznych, które zmieniłyby podejście społeczeństwa, uświadamiając ludziom, że te kilkaset złotych alimentów to dla dziecka np. możliwość jedzenia obiadów w szkole czy uczęszczania na zajęcia dodatkowe.

"Zajmuję się tym tematem już kilkanaście lat i stwierdzam z całą pewnością, że w naszym kraju dłużnicy alimentacyjni są pod specjalną ochroną, nigdzie na świecie się ich tak dobrze nie traktuje" - dodaje Mirska-Piworowicz.

Wskazuje, że Wielkiej Brytanii też kiedyś był problem ze ściąganiem alimentów, jednak kiedy wprowadzano bezwzględny nakaz odbierania praw jazdy dłużnikom, skuteczność egzekucji wzrosła do 80 proc. Przypomina, że w Polsce też była taka możliwość - jeśli dłużnik uporczywie się uchylał od płacenia i odmawiał współpracy z urzędnikami - jednak zakwestionował ją w 2009 r. Trybunał Konstytucyjny.

Obecnie prawo jazdy jest zatrzymywane tylko w wyjątkowych sytuacjach: mogą je stracić osoby zalegające z alimentami dłużej niż pół roku, ale nie - jeśli płacą przynajmniej połowę zasądzonej kwoty.

Według Mirskiej-Piworowicz należy przywrócić możliwość odbierania prawa jazdy dłużnikom, ponieważ jest to jeden z najskuteczniejszych sposobów dyscyplinowania ich. Jej daniem warto wprowadzić też zapisy umożliwiające pracownikom socjalnym przeprowadzanie wywiadów środowiskowych u dłużników. "Pracownik lepiej zna lokalne środowisko niż komornik. W porozumieniu z pracownikiem socjalnym komornik miałby większą skuteczność" - przekonuje Mirska-Piworowicz. W jej opinii bardzo ważne jest również ograniczenie szarej strefy w zatrudnieniu, żeby nie można było nikogo zatrudnić "na czarno".

Jej zdaniem niewłaściwym kierunkiem jest z całą pewnością rezygnacja z wpisywania "alimenciarzy" do Rejestru Dłużników Niewypłacalnych, co proponuje Ministerstwo Sprawiedliwości w projekcie założeń do noweli ustawy o Krajowym Rejestrze Sądowym, argumentując, że jest to zbyt czasochłonne i drogie.

Jej zdaniem choć koszty wpisywania do tych rejestrów są dość wysokie, warto to robić ze względu na cele, które dzięki temu można osiągnąć. "Jeśli człowiek nie będzie w tym systemie istniał, to będzie normalnie żył, bezkarnie nie płacąc alimentów. A figurując w nim, nie weźmie kredytu, telefonu itp. Bezwzględnie trzeba ich wpisywać, tak jak wpisywani jesteśmy za niepłacenie rachunków za gaz czy prąd. Dłużnicy alimentacyjni latami nie płacą, to są ogromne kwoty" - przekonuje.

Przypomina, że dla samotnych rodziców nie ma pod tym względem taryfy ulgowej. "Samotnego rodzica nikt nigdy nie pyta, czy ma pieniądze na dziecko. Mówi mu się: jak nie masz, to sobie zorganizuj. Ten rodzic musi mieć, bo inaczej zabiorą mu dziecko z powodu biedy" - podkreśla Mirska-Piworowicz.

Zwraca uwagę, że zamiast uszczelniać ten system, my coraz bardziej "alimenciarzom" odpuszczamy. "Skoro przy obecnych zapisach mamy tak nędzną ściągalność, to jak poluzujemy, ona jeszcze spadnie i wtedy któryś kolejny rząd uzna, że znowu trzeba zlikwidować Fundusz Alimentacyjny, bo jest nierentowny. Myślę, że temu te zmiany mają służyć" - wskazuje.

Podkreśla przy tym, że samotni rodzice nie są żebrakami. "My nie chcemy pieniędzy od państwa, chcemy, żeby państwo te alimenty skutecznie egzekwowało" - mówi.

Sołtysiak przypomina, że pierwotnie Fundusz Alimentacyjny miał służyć jako zabezpieczenie tych dzieci, których rodzice nie płacą alimentów, do czasu odebrania długu. Jednak długów nie można skutecznie egzekwować, a próg dochodowy znacząco ogranicza dostęp do świadczeń. "Kryterium w wysokości 725 zł oznacza, że jeśli samotna matka z jednym dzieckiem zarabia minimalną pensję, to jest za dużo, żeby dostać alimenty z funduszu" - podkreśla Sołtysiak.

Zwraca uwagę, że aby można się było starać o wyegzekwowanie alimentów przez komornika, musi dochodzić do uporczywego uchylania od płacenia alimentów. A do tego nie dochodzi, gdy ktoś płaci np. 50 zł miesięcznie, albo jakieś niewielkie kwoty raz na jakiś czas.

Więcej informacji na temat egzekwowania alimentów można znaleźć na stronie Krajowej Rady Komorniczej i Centrum Praw Kobiet http://www.twojealimenty.pl/
(PAP)

Prawo i praktyka

Przygody Radcy Antoniego

Odwiedź także

Nasze inicjatywy