19.04.2024

Konstytucjonaliści: prezydent w Polsce - silny mandat i niewielkie kompetencje

opublikowano: 2015-02-04 przez:

Prezydent, najwyższy przedstawiciel polskiego państwa, choć ma silny, pochodzący z wyborów powszechnych, mandat, dysponuje niewielkimi kompetencjami - mówią konstytucjonaliści, z którymi rozmawiała PAP. To może odbijać się na funkcjonowaniu państwa - dodają.

Konstytucjonaliści prof. Marek Chmaj i dr Ryszard Balicki są zdania, że w tej sytuacji warto byłoby przemyśleć zmianę modelu władzy w Polsce tak, by wzmocnić rolę rządu kosztem uprawnień prezydenta. Obaj eksperci uważają, że można byłoby zrezygnować z wyborów powszechnych prezydenta.

Zgodnie z konstytucją prezydent wybierany jest przez naród, w wyborach powszechnych, maksimum na dwie pięcioletnie kadencje. Sprawuje - wraz z Radą Ministrów - władzę wykonawczą w Polsce. Jest najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej, gwarantem ciągłości władzy państwowej. Czuwa nad przestrzeganiem konstytucji; stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium.

"Z prezydentem mamy problem, bo z jednej strony jest wybierany w wyborach powszechnych, ma bardzo szeroką legitymację, ale z drugiej - stosunkowo niewielkie kompetencje, które nie odpowiadają tej legitymacji. Bez sensu jest zatem utrzymywanie wyborów prezydenta w wyborach powszechnych z uwagi na stosunkowo niewielkie uprawnienia głowy państwa" - ocenił w rozmowie z PAP prof. Chmaj.

"Rozbieżność" między silnym mandatem prezydenta, a jego faktycznym zakresem władzy dostrzega też dr Balicki. "Prezydent ma legitymizację taką jak parlament, a jednocześnie jego kompetencje są stosunkowo ograniczone. Jest to problem, który niestety odbija się potem na funkcjonowaniu państwa. To między innymi stąd właśnie, oprócz oczywiście cech osobowości, pojawiają się konflikty pomiędzy głową państwa a szefem rządu" - podkreślił Balicki.

Zdaniem ekspertów, należałoby więc pomyśleć nad zmianą obecnego systemu. "Gdybyśmy chcieli na nowo przemyśleć polski system ustrojowy, to musielibyśmy rozważyć czy interesuje nas silny rząd, czy silny prezydent" - powiedział dr Balicki. Przypomniał, że w naszym kraju funkcjonuje parlamentarny model rządów. "To by sugerowało, że jednak to Rada Ministrów powinna być jasno określona jako to główne ciało decyzyjne" - uważa konstytucjonalista.

Zwrócił przy tym uwagę, że to rząd ponosi odpowiedzialność za podejmowane działania - jeśli prowadziłby niewłaściwą politykę, może zostać z niej rozliczony przez Sejm. "W odniesieniu do prezydenta ta odpowiedzialność jest ograniczona tylko do odpowiedzialności konstytucyjnej, i to w ograniczonym zakresie" - zaznaczył ekspert.

Jego zdaniem przyznane prezydentowi prerogatywy wskazują raczej na rolę "honorowej głowy państwa". "Reprezentuje państwo na zewnątrz, uosabia majestat Rzeczypospolitej - to są raczej honorowe, a nie rzeczywiste funkcje decyzyjne" - ocenił dr Balicki.

Jak dodał, największa kompetencja prezydenta, czyli prawo weta, to element "destrukcyjny". "Weto jest tak naprawdę niezgodą prezydenta na daną ustawę - prezydent może z każdego powodu, który uważa za istotny, takie weto zgłosić. Z uwagi na rozbicie polityczne, które się przejawia również układem mandatów w Sejmie, takie weto jest trudne do odrzucenia. To powoduje, że prezydent, nie ponosząc odpowiedzialności za bieżącą politykę, może, czasami skutecznie, dezorganizować pracę Rady Ministrów" - podkreślił konstytucjonalista. Również prof. Chmaj zwrócił przypomniał, że największy zakres władzy ma w Polsce premier. "To on decyduje kto jest w składzie rządu (proponuje kandydatów na ministrów, których prezydent tylko formalnie powołuje), jaki jest kształt ustaw; to on kontroluje większość parlamentarną, projektuje wraz z Radą Ministrów budżet i uchwala go wraz z koalicją rządzącą. Ma również mnóstwo kompetencji personalnych - powołuje szefów służb specjalnych, policji, innych formacji mundurowych, sprawuje nadzór nad samorządem terytorialnym" - wyliczał Chmaj.

Według niego, można byłoby więc pomyśleć nad zmianą systemu - z obecnego parlamentarno-gabinetowego na system kanclerski. "My nie mamy tradycji silnej władzy prezydenta, z wyjątkiem konstytucji kwietniowej (uchwalonej w 1935 r.), ale to było tylko kilka lat. Ostatnio wykształcił się za to model silnej władzy premiera, który de facto można nazwać modelem kanclerskim. Ponieważ u nas ten system de facto kanclerski się sprawdza, to ja, zgodnie z logiką tego systemu, wzmacniałbym premiera, a w prezydenturze likwidował to, co jest niepotrzebne" - zaznaczył ekspert.

Według niego można by np. obniżyć większość głosów potrzebnych do odrzucenia prezydenckiego weta z obecnych trzech piątych do większości bezwzględnej, a także odebrać prezydentowi kompetencje do mianowania ambasadorów, czy nominacji generalskich.

Podobnie uważa dr Balicki - jego zdaniem warto byłoby rozważyć zmniejszenie liczby głosów potrzebnych w Sejmie do odrzucenia weta, a także zmianę sposobu wyboru prezydenta tak, by wybierany był przez Zgromadzenie Narodowe. (PAP)

Prawo i praktyka

Przygody Radcy Antoniego

Odwiedź także

Nasze inicjatywy