27.04.2024

SA: proces PKP przeciw NIK o ustalenia z raportu wraca do I instancji

opublikowano: 2014-11-12 przez: Mika Ewelina

Do sądu I instancji wróci precedensowa sprawa o ochronę dóbr osobistych, jaką PKP wytoczyła Najwyższej Izbie Kontroli za stwierdzenia z raportu NIK zarzucającemu PKP niegospodarność. W środę Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił wyrok oddalający powództwo PKP.

"Ta sprawa to precedens, nikt wcześniej nie pozywał NIK za oceny z kontroli" - mówił przed rozprawą dziennikarzom starszy radca Prokuratorii Generalnej Wojciech Dachowski, który w tej sprawie reprezentuje stronę pozwaną.

Spółka PKP zdecydowała się na cywilny proces o ochronę dóbr osobistych przeciwko NIK (formalnie pozwanym był Skarb Państwa) za ustalenia pokontrolne Izby z 2011 r. w kwestii pomieszczeń wynajmowanych na warszawskim Dworcu Centralnym na potrzeby m.in. gastronomii. Zdaniem kontrolerów NIK doszło do niekorzystnych działań władz PKP, bo zrezygnowały one z dochodzenia 7 mln zł za bezumowne korzystanie z tych pomieszczeń przez spółkę Marcpol, która przez kilka lat nie opuszczała ich, mimo zakończenia umowy najmu. W końcu PKP zawarła z Marcpolem ugodę przewidującą, że PKP otrzyma 50 tys. zł, a firma opuści nieruchomość.

PKP nie zgodziły się z ustaleniami NIK dowodząc, że zasadność ugody potwierdziło dwóch biegłych, czego NIK nie uwzględniła. Gdyby nie ugoda, dworca nie wyremontowano by przed Euro2012, a nowy najemca pomieszczeń płaci dwa razy więcej - argumentowały PKP. Komisja Odwoławcza przy NIK oddaliła pretensje PKP, a spółka wystąpiła do sądu żądając od Izby przyznania, że jej ustalenia były nierzetelne.

Początkowo sąd wstrzymał publikację raportu NIK z kwestionowanymi stwierdzeniami, ale potem sąd wyższej instancji uchylił tę decyzję. Pozwany kwestionował, by NIK można było pozywać o ochronę dóbr osobistych za wystąpienia pokontrolne i żądał odrzucenia powództwa bez konieczności prowadzenia procesu. Tego wniosku Sąd Okręgowy w Warszawie nie uwzględnił i proces przeprowadzono, ale jego efektem było oddalenie pozwu PKP.

SO uznał, że ocena NIK "nosi znamiona zasadności" przyznając zarazem, że "być może NIK myliła się, ale nie było to naruszenie dóbr osobistych, bo ocena mieściła się w kompetencjach Izby, która nie działała bezprawnie (co jest jednym z warunków uznania naruszenia dóbr osobistych). Zdaniem sądu umowa najmu wygasła Marcpolowi w 2004 r. i już wtedy PKP powinny były wystąpić o eksmisję spółki, a ugodę PKP i Marcpol zawarły na "najniższym poziomie", kierując się chęcią szybkiego zakończenia sporu i licząc na wyższe zyski od nowego najemcy. "Być może PKP postąpiły prawidłowo, ale NIK miała prawo do własnej oceny" - dodał wtedy sędzia Tomasz Jaskłowski.

PKP odwołały się od tego wyroku i w środę odwołanie rozstrzygnął Sąd Apelacyjny w Warszawie. Jak mówił pełnomocnik spółki mec. Krzysztof Sajchta, w sprawie nie chodzi o podważanie raportu NIK o PKP, lecz o usunięcie skutków naruszenia dóbr osobistych. "To, że NIK może kontrolować nie oznacza, że jej działania mogą być bezprawne. Gdyby uznać inaczej, byłoby to groźne dla praworządności" - przekonywał.

"Postępowanie o ochronę dóbr osobistych nie może służyć do podważania ustaleń NIK" - replikował mu mec. Dachowski, radca prokuratorii. Jak mówił, wywód sądu I instancji - wbrew twierdzeniom powoda - pozostaje czytelny. "Gdyby napisać w raporcie, że to była +ugoda złodziejska+ albo +bandycka+... - ale tak nie napisano. Powód polemizował nie z formą, czy podstawą prawną kontroli, ale z określoną oceną dokonaną na podstawie ustaleń" - przekonywał pełnomocnik Skarbu Państwa.

Sąd Apelacyjny uznał skargę PKP za zasadną i uchylił wyrok I instancji zwracając sprawę do ponownego rozpoznania w sądzie okręgowym. "Rację miał pełnomocnik powoda, który zadał najistotniejsze pytanie w tej sprawie: czy NIK kontrolując może naruszyć dobra osobiste kontrolowanego? Na tak postawione pytanie trzeba odpowiedzieć: tak, może dojść do takiego naruszenia, a sąd okręgowy w ogóle nie zbadał, czy do niego doszło" - mówiła w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Barbara Godlewska-Michalak.

Jak podkreśliła, NIK ma uprawnienia do prowadzenia kontroli i formułuje swe wnioski, ale teoretycznie mogą one prowadzić do naruszenia dóbr osobistych. "Jeśli jest we wnioskach np. błąd logiczny lub wnioski są fałszywe, to takie stwierdzenia naruszają zaufanie i dobre imię ocenianego. To stanowi rodzaj szykany i może być uznane za obelgę" - mówił sąd.

Sprawę odesłano do ponownego rozpoznania, bo - jak mówiła sędzia Godlewska-Michalak - sąd apelacyjny nie mógł zmienić wyroku na uwzględniający powództwo, ponieważ w I instancji nie przeprowadzono żadnego postępowania pozwalającego odpowiedzieć na pytanie, czy doszło do naruszenia dobrego imienia PKP. (PAP)

Prawo i praktyka

Przygody Radcy Antoniego

Odwiedź także

Nasze inicjatywy