Grabarczyk: rezygnacja szefa SW motywowana względami osobistymi
opublikowano: 2015-01-28 przez:
Jak dowiedziała się nieoficjalnie PAP ze źródeł zbliżonych do resortu, rezygnacja miała związek ze sprawą zatrudniania więźniów do pracy przy budowie autostrady A2, opisaną w tygodniku "Newsweek". Mieli oni pracować za darmo, na rzecz wykonawcy jednego z odcinków drogi. Dziesiątki więźniów miał "załatwić firmie" - jak podaje tygodnik - właśnie dotychczasowy szef Służby Więziennej.
"To jest chyba trochę bardziej skomplikowana sytuacja. (...) Dziennikarz stosował metody prowokacji przygotowując ten materiał i budując daleko posunięte tezy" - zaznaczył Grabarczyk w środę w radiowej Jedynce, odnosząc się do publikacji tygodnika.
Według "Newsweeka" sprawa "została zamieciona pod dywan", a funkcjonariusz, który próbował ją wyjaśniać, został zwolniony. "Newsweek" poinformował także, że generał w rozmowie z tygodnikiem nie miał sobie "poza głupotą" nic do zarzucenia; miał też - jak dodaje gazeta - przyznać, że prywatną firmę goniły terminy, a szef jej rady nadzorczej to jego znajomy. Tygodnik podaje, że Włodarski spotkał się z szefem rady nadzorczej firmy jesienią 2013 r., a potem zadzwonił do szefa Służby Więziennej z Łodzi. Po tej rozmowie więźniowie mieli być wożeni do pracy przy autostradzie. Do zdarzeń tych miało dojść w październiku 2013 r.
Grabarczyk powiedział, że podczas przygotowywania artykułu do MS zostało skierowane pytanie "sugerujące, że jestem po imieniu z tym przedsiębiorcą". "Taka rzecz nie miała miejsca" - zapewnił.
"Przepisy przewidują, że więźniowie mogą pracować, także nieodpłatnie. Oczywiście muszą być wypełnione warunki przewidziane prawem. W tym przypadku SW prowadziła postępowanie wyjaśniające, a wszystko działo się w 2013 r. Mnie nie było wówczas w resorcie" - powiedział i dodał, że uchybienia, które wykazano w postępowaniu, "pojawiły się na poziomie jednostek penitencjarnych, w których byli osadzeni więźniowie".
Rzecznik SW ppłk Jarosław Góra w piśmie skierowanym do redaktora naczelnego "Newsweeka" Tomasza Lisa i opublikowanym w poniedziałek na stronie SW wyraził "zdecydowany sprzeciw" wobec "braku obiektywizmu dziennikarskiego". Zaznaczył, że informacje o próbach tuszowania sprawy są nieprawdziwe. Według niego szef SW działał zgodnie z przyjętymi rozwiązaniami i po tym, jak zwróciła się do niego osoba zainteresowana pracą skazanych, skierował sprawę - zgodnie z właściwością - do dyrektora okręgowego SW w Łodzi.
Zaznaczył też, że szef SW po otrzymaniu informacji o możliwych nieprawidłowościach wydał polecenie przeprowadzenia w tej sprawie kontroli.
Teraz wniosek o odwołanie szefa SW trafi do premier Ewy Kopacz. Na razie minister nie wystąpił o powołanie na to stanowisko innej osoby. (PAP)