19.04.2024

24 osoby oskarżone ws. wyłudzenia kredytów na ponad 6 mln zł

opublikowano: 2015-01-05 przez:

Gdańska prokuratura apelacyjna oskarżyła 24 osoby ws. wyłudzania kredytów wartych w sumie prawie 6,3 mln zł. Pożyczki pozyskiwano na podstawie sfałszowanych zaświadczeń o zarobkach.


Rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku Mariusz Marciniak poinformował PAP, że w sprawę zamieszanych jest kilka osób, które prowadziły na terenie Pomorza niewielkie spółki bądź jednoosobową działalność gospodarczą. Do osób tych zgłaszali się ludzie potrzebujący gotówki; otrzymywali oni sfałszowane zaświadczenia mówiące o ich zatrudnieniu oraz zarobkach i - na podstawie tych dokumentów, uzyskiwali pożyczki w wysokości od pięciu do nawet 700 tys. zł.

W sumie 17 osób zamieszanych w sprawę wyłudziło w dziewięciu bankach 52 kredyty warte prawie 6,3 mln zł. Pozostałe siedem osób biorących udział w procederze, który trwał od 2006 do 2010 r. zostało oskarżonych o wystawianie fałszywych dokumentów. Duża część oskarżonych przyznała się do winy. Za zarzucane im przestępstwa grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności, grzywna oraz obowiązek zwrotu korzyści osiągniętych z popełnienia przestępstw.

Pożyczkobiorcami byli w większości mieszkańcy Trójmiasta i Pomorza, często emeryci, renciści, bezrobotni czy inne osoby, które w rzeczywistości uzyskiwały bardzo niskie dochody. Tymczasem - według fałszywych dokumentów, jako menadżerowie, prezesi, kierownicy czy dyrektorzy, mieli zarabiać nawet do 30 tys. zł. miesięcznie.

Po zaciągnięciu jednego kredytu pożyczkobiorcy bardzo często w krótkim czasie - także na podstawie sfałszowanych dokumentów, występowali o kolejny. Nowy kredyt zazwyczaj był wyższy od poprzedniego, a pożyczkobiorca spłacał nim w całości lub częściowo poprzednie zobowiązania, nadwyżkę przeznaczając na własne potrzeby. W końcu jednak dochodziło do sytuacji, gdy kolejny kredyt nie był spłacany i sprawa kończyła się interwencją komornika.

Osoby, które wyłudziły kredyty najczęściej łączyła znajomość z 40-letnim elektrykiem prowadzącym działalność gospodarczą Ryszardem P. - głównym oskarżonym w tej sprawie, który nie tylko kontaktował ze sobą zainteresowane osoby, ale też sam wyłudził w sumie dziewięć kredytów. Jak powiedział PAP Marciniak, niektórzy uczestnicy procederu zeznali, że za pomoc w uzyskaniu kredytów osoby wystawiające fałszywe dokumenty pobierały prowizję.

Jak poinformował Marciniak, śledztwo pokazało niedoskonałość systemu bankowego jeśli chodzi o weryfikację zaświadczeń potwierdzających zatrudnienie i wysokość zarobków. Marciniak zauważył, że weryfikacja ta, zgodnie z procedurami bankowymi, ograniczała się do ustalenia, „czy dany podmiot gospodarczy - wystawca zaświadczenia - istnieje i czy zaświadczenie pochodzi z tego podmiotu". Ten ostatni fakt pracownicy banków potwierdzali telefonując na wskazany w zaświadczeniu numer.

Tymczasem, jak ustalili śledczy, „rzekome wynagrodzenia oskarżonych pozostawały w rażącej sprzeczności z ich dochodami wykazanymi w deklaracjach podatkowych złożonych w Urzędach Skarbowych i w deklaracjach składek na ubezpieczenie społeczne złożonych w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych".

Śledztwo w tej sprawie wszczęto w grudniu 2011 r. po tym, jak jeden z banków złożył zawiadomienie o możliwym wyłudzeniu kredytu. Pod nadzorem gdańskiej PA postępowanie prowadzili funkcjonariusze gdańskiej delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe. (PAP)

Prawo i praktyka

Przygody Radcy Antoniego

Odwiedź także

Nasze inicjatywy