23.04.2024

SA: "GPC" ma przeprosić prokuratora Zalewskiego

opublikowano: 2014-11-05 przez: Mika Ewelina

"Gazeta Polska Codziennie" ma przeprosić i zapłacić 10 tys. zł b. prokuratorowi krajowemu Edwardowi Zalewskiemu za bezzasadne sugestie, że wpływał na śledztwo ws. weryfikacji WSI, chcąc zarzutów dla Antoniego Macierewicza - orzekł w środę Sąd Apelacyjny w Warszawie.

Taki jest sądowy finał sprawy wytoczonej przez Zalewskiego - obecnie przewodniczącego Krajowej Rady Prokuratury - wydawcy, redaktorowi naczelnemu i dziennikarce "GPC" za publikację pt. "Naciski w sprawie Macierewicza".

Dorota Kania pisała tam m.in., że Zalewski należy do grupy prokuratorów, którzy - mimo braku wystarczających dowodów w śledztwie ws. domniemanych nieprawidłowości przy weryfikacji WSI - dążą do postawienia zarzutów Antoniemu Macierewiczowi oraz że Zalewski ma nad tą sprawą "osobisty nadzór".

W październiku zeszłego roku Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał wydawcy gazety, a także Tomaszowi Sakiewiczowi i Dorocie Kani przeproszenie Zalewskiego na pierwszej stronie GPC, za sugestie z artykułu, które sąd uznał za nieprawdziwe, naruszające godność i cześć prokuratora oraz podważające zaufanie do całej prokuratury. Sąd zasądził też od pozwanych 10 tys. zł zadośćuczynienia dla powoda.

Pozwani nie pogodzili się z wyrokiem i złożyli apelację, którą w środę rozpoznał stołeczny sąd apelacyjny. Pełnomocnik wydawcy, Sakiewicza i Kani, mec. Sławomir Sawicki, chciał zmiany wyroku I instancji przez oddalenie powództwa Zalewskiego.

Jak twierdził adwokat, w artykule wyraźnie napisano, że naciski były, ale nie ze strony Zalewskiego, tylko byłych ludzi WSI. Przekonywał on sąd, że treść publikacji nie mogła naruszać dóbr powoda, bo miała charakter neutralny.

"Czy nadzór osobisty jest jakąś hańbą, czymś złym? Nic podobnego. Czy jeśli coś nie jest wyszczególnione w kodeksie, to jest bezprawne i negatywne? To zbyt daleko idąca sugestia. Powoda nie spotkały jakiekolwiek negatywne konsekwencje po tym artykule, więc nie powinno nastąpić zasądzenie mu zadośćuczynienia. Nigdzie nie zarzucono mu przekroczenia uprawnień, działania nieetycznego lub złamania prawa" - przekonywał pełnomocnik pozwanych.

O oddalenie tej apelacji wniosła pełnomocniczka Zalewskiego mec. Anna Strzyżewska. Jak mówiła, z analizy dowodów wynika, że insynuacje z artykułu nie były poparte jakimikolwiek dowodami. "Przesłuchana w sądzie redaktor Kania zeznała, że nie miała żadnego dostępu do materiałów mogących wskazywać, że istniało jakiekolwiek bezprawne działanie powoda. A zawarte w tekście sugestie wywołują w czytelnikach wrażenie, że ci, którzy powinni nas bronić i świecić przykładem, w rzeczywistości działają poza prawem" - przekonywała.

Po naradzie sąd uznał za bezzasadną apelację pozwanych, podtrzymując ustalenia sądu I instancji. Mocą wyroku Zalewskiemu oprócz zadośćuczynienia należy się jeszcze 1170 zł, tytułem zwrotu kosztów postępowania apelacyjnego. W ocenie sądu, z inkryminowango tekstu wyziera wrażenie, że Zalewski pełnił co najmniej niejednoznaczną rolę w całej sprawie.

"To narusza dobra osobiste powoda - i wówczas to pozwany musi udowodnić, że napisał prawdę, dochował szczególnej staranności i działał w obronie interesu społecznego. Proces wykazał, że powód nie prowadził, nie nadzorował ani nie podejmował żadnych czynności w tym śledztwie, więc pozwany nie może się zwolnić z odpowiedzialności, powołując się na prawdziwość informacji ani działanie w obronie interesu społecznego" - mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Marcin Łochowski.

Jak dodał, sformułowania dotyczące powoda według pozwanych są neutralne, ale czytane w kontekście całej publikacji, pośród różnych sugestii, tracą neutralny charakter.

Udowadniając te słowa sędzia podał przykład: "fakt, że ustrojową rolą prokuratury jest stawianie zarzutów, ale sugerowanie, że Edward Zalewski należy do grupy prokuratorów, która dąży do stawiania zarzutów Antoniemu Macierewiczowi, w zderzeniu ze zdaniem, że do zarzutów nie ma podstaw - staje się to informacją negatywną, przypisującą prokuratorowi subiektywizm".

"Podobnie z osobistym nadzorem - on sam z siebie, choć nie przewiduje go ustawa, nie byłby czymś negatywnym, gdyby nie tło sprawy - przekazanie śledztwa z jednej do drugiej prokuratury, wśród insynuacji, że chodzi o to, by za wszelką cenę stawiać zarzuty" - mówił sędzia Łochowski.

Pozwani mogą jeszcze ubiegać się o kasację wyroku w Sądzie Najwyższym. Mec. Sawicki powiedział PAP po wyroku, że rozważy to po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem orzeczenia, ale już na sądowym korytarzu uzgadniał z pełnomocniczką Zalewskiego dane potrzebne do przelewu bankowego. (PAP)

Prawo i praktyka

Przygody Radcy Antoniego

Odwiedź także

Nasze inicjatywy