26.04.2024

Prawnicy i dziennikarze o wolności słowa

opublikowano: 2015-12-11 przez:

Granice wolności słowa, wpływ polityki i biznesu na media, prawo do prywatności osób znanych, odpowiedzialność karna i cywilna dziennikarzy – o tym rozmawiali w czwartek prawnicy i dziennikarze, uczestnicy debaty zorganizowanej w Europejskim Dniu Prawnika.

„Kanony pracy dziennikarza to rzetelność, sumienność, pod względem języka - brak wulgaryzmów” – powiedział wiceprezes Naczelnej Rady Adwokackiej Jacek Trela. Zaznaczył, że obok poważnych tytułów nie brak periodyków, których dziennikarze nie przestrzegają tych reguł, a ich język i sposób pisania prowokują zachowania nienawistne.
„Nienawiść pojawia się nie tylko w sieci, ale i wydaniach papierowych; niesłusznie nazywamy ją hejtem, łagodząc wymiar słowa »nienawiść«, a trzeba wprost mówić o nienawiści, chamstwie, zachowaniach ordynarnych” – mówił Trela.
Przywołał - zastrzegając, że nie ocenia dokonań tych osób - ataki słowne na Henrykę Krzywonos po jej sejmowym wystąpieniu, na Macieja Jankowskiego, który oddał odznaczenie przyznane mu przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego i b. wiceminister sprawiedliwości Monikę Zbrojewską, której zgon „poprzedziła kilkudniowa fala nienawiści”.
Trela opowiedział się zarazem za usunięciem z Kodeksu karnego art. 212, który przewiduje za pomówienie grzywnę, ograniczenie wolności lub do roku więzienia. „Dziennikarze mają wsparcie w adwokaturze w dziele usunięcia tego zbędnego przepisu, który grozi wolności słowa” – zadeklarował Trela, oceniając, że wystarczająca jest droga cywilna.
Odmiennego zdania był adw. Maciej Ślusarek. „Uważam, że nie należy usuwać art. 212. Byłbym za (…), ale w sytuacji, kiedy wolność słowa jest nadużywana, wyrok sądowy, który zapada po 3-5 latach, nie jest sprawiedliwy (...)” – powiedział.
Podkreślił, że w kwestii wolności słowa „prawo zawsze będzie dosyć niezmienne i lakoniczne, dlatego znaczenie będą miały orzeczenia sądów”. Orzecznictwo polskich sądów – „polityk musi mieć grubą skórę, ale i może cieszyć się prywatnością” – ocenił jako bardzo dobre, zbliżone do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Przywołał przykład aktywnej przed laty blogerki, której dane opublikowała jedna z gazet; NGO’s broniły wtedy anonimowości jako jednego z warunków wolności słowa. „Teraz część redakcji internetowych stawia warunek – można komentować tylko podając imię i nazwisko, i kończy się hejt. Gazety stojąc na straży wolności słowa wprowadzają takie ograniczenie” – zauważył.
Zwrócił uwagę na problem odpowiedzialności wydawców za komentarze internautów. „Wydawca z zasady nie odpowiada za wpisy, dopóki nie dostanie informacji, że któryś narusza czyjeś dobra osobiste. Trzeba wskazać, o który komentarz chodzi, wydawca ten usuwa, ale pojawia się sto innych prawie identycznych. Chodziło o to, by nie było prewencyjnej cenzury, celem była wolność słowa. Trzeba się zastanowić, czy to co miało wolności słowa bronić, nie zagraża jej, bo nienawiść wypacza i w końcu zagraża tej wolności” – mówił Ślusarek.
Zdaniem Mirosława Wróblewskiego z biura RPO, który powołał się na orzecznictwo trybunału w Strasburgu, pozbawienie wolności jako ograniczenie wolności wypowiedzi to kara „nieproporcjonalna do przewin”, choć wolność słowa nie jest nieograniczona.
Przypomniał, ze RPO występował o złagodzenie przepisów zakazujących publikacji danych i wizerunków osób podejrzanych, których działalność publiczna lub gospodarcza ma wpływ na życie wielu ludzi. Zdaniem dyrektora zespołu prawa konstytucyjnego w biurze RPO także zakaz publikacji jako zabezpieczenie powództwa za bardzo chronią prywatność kosztem wolności słowa.
Dorota Głowacka z Fundacji Helsińskiej Fundacji wezwała, by „nie patrzeć na ograniczanie wolności słowa tylko z perspektywy gazet warszawskich i tabloidów”, które wliczają przegrane procesy w koszty działalności, ale mieć na uwadze także media lokalne. „To kilkuosobowe redakcje, a u decydentów na poziomie lokalnym zasada grubszej skóry się nie przyjęła, chętniej korzystają z przepisów o zniesławieniu i obronie dóbr osobistych” – powiedziała.
Według dziennikarki radiowej i telewizyjnej Ewy Wanat „wolność słowa w Polsce jest płynna”: inaczej wygląda w mediach prywatnych, inaczej w państwowych – „bo ciągle nie mamy publicznych” – lokalnych, centralnych, lewicowych, prawicowych i „nie ma jednej definicji wolności słowa dla dziennikarzy”. „Nie ma czegoś takiego jak pewien rodzaj standardów, na które by się umówili wszyscy, chodzi o umowę społeczną, o przestrzeganie tych standardów dobrowolne” – oceniła.
„To, co wspólne większości mediów i co jest największym zagrożeniem dla wolności słowa, to wszelkiego rodzaju naciski głównie właścicielskie, ale i sił politycznych, które mają wpływ na obsadzanie stanowisk w mediach, na przepływ pieniędzy, reklamy, stanowienie prawa, które dotyczy mediów” – powiedziała Wanat.
Podała przykład niemieckiej telewizji publicznej, gdzie prezesa wybierają w głosowaniu pracownicy ośrodków regionalnych. „On też mówił o naciskach, że często pełni rolę bufora między politykami a redakcjami, ale miał komfort, że jeśli nie ulegnie, nie straci pracy, w Polsce to niestety nie funkcjonuje” – powiedziała.
Krzysztof Śmiszek z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego podkreślił, że także w Polsce publiczne media potrafią się oprzeć presji i nadawać – jak nakazują przepisy – materiały wspierające mniejszości narodowe i nieheteroseksualne. Ubolewał zarazem nad zwyczajem zapraszania jako dyskutantów osób o skrajnych poglądach, także rasistowskich i homofobicznych. Wprowadzenie tego typu języka do debaty publicznej sprawia, że społeczeństwo internalizuje te poglądy, a to wpływa też na orzecznictwo” – powiedział.
W debacie pojawił się tez wątek ochrony tajemnicy prawniczej i dziennikarskiej. Prawnicy powinni więcej wiedzieć o mediach, a przedstawiciele mediów powinni więcej wiedzieć o prawie, powinniśmy być nie w konflikcie, lecz w pewnym związku na swój sposób solidarnym. Wtedy nie trzeba będzie – albo rzadziej – sięgać do przepisów penalizujących” – podsumował mec. Sałajewski.
Debata odbyła się w Centrum Konferencyjnym PAP.
(PAP)

Prawo i praktyka

Przygody Radcy Antoniego

Odwiedź także

Nasze inicjatywy